poniedziałek, 3 października 2016

2 OneShot Kafejka

Wybiła piętnasta, a ja dopiero teraz stoję przed szafą w ręczniku zastanawiając się co ubrać. Postępów w tym kierunku nie ma żadnych jako, iż stoję tak już chyba z pół godziny, jednak jeśli ma to być kafejka retro to już powoli zaczyna mi się tworzyć zarys pomysłu. Wyciągam różową pastelową suknie z czarnymi dodatkami jak jakaś przepleciona wstążka, malutkie gwiazdki na biuście. Wciskam się w tą kieckę i buty do kompletu, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Powinnam otworzyć? Co jeśli to nie Caspar? Mimo wszystko trzymam przód sukienki, jako iż nie zdążyłam zawiązać gorsetu i kroczę odważnie w stronę tych ciemnych od środka drzwi, które czasami mnie przerażają. Przed ich otworzeniem patrzę najpierw przez wizjer upewniając się czy to na pewno osoba, której oczekuję. Przede mną stoi Caspar w czarnym fraku i różową pastelową chusteczką w kieszonce. To jakaś telepatia? Przejrzał mnie w jakiś sposób? Nawet sama nie wiedziałam co ubiorę, a on zdążył to wywnioskować. Już wyciągnął rękę by roztrzepać moje włosy, ale zatrzymuję go ruchem mojej własnej wolnej dłoni.
- Nawet się nie waż - mówię mu. - Wiem, że już nie mogłeś się doczekać, żeby się ze mną przywitać, ale włosów roztrzepywać mi nie musisz - łapie mnie za rękę, która nadal wisi w powietrzu, obraca mnie do siebie tyłem, a moje serce zabiło raz i szybko w niepokoju. Mimo wszystko, co jeśli do czegoś dojdzie? Zabiera mi sznurki, ściska je jeszcze i zawiązuje. - Dzięki - nabieram powietrze do płuc sprawdzając czy nie jest za ciasno, ale jest jak na mój gust idealnie.
- Witam - mówi wreszcie, a ja się zastanawiam czemu wcześniej się nie przywitaliśmy?
- Hej - odpowiadam cicho przeciągając e. - Powinnam związać włosy czy zostawić rozpuszczone?
- Jest idealnie, idziemy. - No i tak oto wyciągnął mnie z domu pozwalając tylko chwycić klucze.
W drodze do tej kafejki ludzie prosili nas o zdjęcia, co tylko uświadomiło mi jak dobry musiał być efekt naszych starań. Nie powiem, że mnie to nie uszczęśliwiło, bo bym wtedy skłamała. Nie lubię uwagi dużej ilości ludzi, jako że ich nie potrzebuję w swoim życiu, ale było to miłe okazanie, że nasze starania nie poszły na marne. Dobrze, że prócz kluczy zdążyłam chwycić kapelusz do kompletu.
- Jak myślisz będziemy mogli zrobić mnóstwo zdjęć? - pytam już w takim stopniu podekscytowana, że zapominam o swoich lękach. Trzymając go tak pod ramię mogę stawić czoła prawie wszystkiemu.
- Jeśli chcesz możemy wynająć jakiegoś fotografa na godzinę - proponuje.
- Naprawdę?! Zgodzę się na taki układ, ale płacę za połowę i tylko wtedy, gdy nie zrobię nam chociaż jednego zdjęcia tam na miejscu - kiwa głową, że się ze mną zgadza.
- Jakby było więcej słońca mogłabyś użyć parasolki.
- Nie mam nawet przez ciebie rękawiczek - zauważam.
- Chcesz moje?
- Wolałabym swoje. Damskie, z czarnej koronki. Ty raczej takich nie nosisz - zauważam.
- Dobrze, że się nie wypudrowałaś.
- I vice versa, dobrze, że nie nałożyłeś jakiejś peruki zamiast pudru na włosy.
- Musiałem je za to związać wstążką! W dodatku różową dopasowaną pod kolor sukienki i chusteczki.
- Och krzywda ci się stała! - nabijam się troszkę z niego.
- A żebyś wiedziała! - nadymał obrażony policzki.
- Hahahaha, nie przesadzasz trochę?
- Nie. Spójrz prawie doszliśmy! - Dopiero teraz zauważam jak bardzo i on jest podekscytowany. Dziwne, że przedtem nie rzuciło mi się to w oczy, pewnie moja ekscytacja tą małą wycieczką zaćmiła moje spostrzeganie. - Cieszę się, że coraz częściej się śmiechasz. - Nie spojrzał na mnie kiedy to mówił jakby było mu to obojętne i w jakimś sensie zabolało mnie to. Czemu na mnie nie spojrzał? Mimo wszystko uśmiecham się szeroko, ponieważ wiem, że to dobry znak.
Kobieta przed lokalem ubrana jako pirat wita nas entuzjastycznie, ciesząc się faktem, że ktoś pierwszy raz przyszedł do nich przebrany. Zaprasza nas do środka krzycząc by przynieśli jej aparat czy zawołali fotografa jak im wygodniej. Podekscytowana mówi nam, że karze namalować nasz portret i powiesić go tak by każdy go widział. Daję się ponieść miłej atmosferze.
- Nie przesadza pani trochę - pytam zawstydzona. Pewnie wyglądam jak jakiś pomidor.
- Skądże, ani trochę! Wyglądacie ze sobą po prostu niesamowicie! I te dobrane kolory! Pewnie długo wybieraliście. Te wstążki i wzorki! - I ona po prostu rozgadała się bardziej od Caspar’a. Nie wiedziałam, że da się więcej od niego rozmawiać.
- Koloru razem nie dobieraliśmy - przerywam jej, gdy już zaczęła trajkotać o butach.
- Nie?
- Nie, Caspar - pokazuję go ręką - dobrał kolor chusteczki i całej reszty - macham ręką w górę i dół. - Nawet mu nie powiedziałam co ubieram.
- Naprawdę? Niesamowita z was para! - rumienię się słysząc jej słowa. - Chodźcie pokażę wam gdzie możecie usiąść, rozgadałam się strasznie. Przepraszam.
Pomieszczenie jest nieco schowane w półmroku i wygląda na karczmę. Ciemność, która tutaj panowała sprawiła, iż złapałam Caspar’a za rękę, a on delikatnie uścisnął mnie za rękę chcąc dodać mi otuchy. Czuję się jak panienka z dobrego domu pomiędzy barbarzyńcami. Chociaż nie jestem pewna czy to dobrze określiłam.
Caspar zamówił do picia piwo, a ja herbatę z białej róży i czymś tam jeszcze. Spytaliśmy kelnerki co poleca do zjedzenia i wybraliśmy coś do dobrze brzmiało z nazwy, ale niekoniecznie takie było ze smaku.
Najciekawszą rzeczą było przedstawienie, które było wystawione, za które z chęcią dałam im parę groszy.
- Zbieramy się już? - Caspar patrzy na mnie błagalnie, a ja nie mogę mu zaprzeczyć.
- Jasne chodźmy - wstaję ociężale. Moje nogi mnie zabijają, czy ktoś zamieni się ze mną stopami?
Wychodzę z ulotką w ręku, gdzie piszę jakie motywy są zaplanowane na ten rok i pisze dokładnie jaką dokładnie wystawiają sztukę. Gdy już jesteśmy na dworze, przylegam do ramienia Caspar’a jak druga skóra. Kierujemy się do mojego bloku z nadzieją, że droga będzie trwała wieczność. Czas z nim spędzony mimo wszystko wydaje mi się za krótki.

***
Dzisiaj dodaję kolejny rozdział, ponieważ nie jestem pewna, kiedy będę mogła dodać kolejny. Jednak praktyki to piekło jeśli chodzi o robotę papierkową, która z tym przychodzi.
Cieszę się, że niektórym osobom podobają się rozdziały dodatkowe. Pozdrawiam was cieplutko.  

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny 😊 Widać, że coś ich łączy skoro tak dobrze rozumieją się bez słów.
    Pozdrawiam cieplutko i do następnego, Kasia
    escape-in-your-arms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostalas nominowana do Liebster Blog Award :) Rozdział skomentuję, jak wrócę

    OdpowiedzUsuń
  3. Heyo!
    Przybywam z lekkim opóźnieniem, ale miałam dziwne wrażenie, że już ten rozdział komentowalam.
    O matko, ale się dobrali :D Ostatnio chłopaki noszą kitke na głowie (tzw. cebulę), przez co wyobrazilam sobie Caspara z taką cebulą xD That's soł kjat
    Ja chcę więcej dodatkowych rozdziałów! Są one zawsze takie słodkie <3 Przy okazji, nie wiem, czy Ci to już pisałam, ale z rozdziału na rozdział coraz lepiej idzie Ci pisanie. Dłuższe opisy, wartsze dialogi. Gratulowac ^^
    Pozdrawiam i życzę weny!
    CanisPL

    OdpowiedzUsuń